Obsługiwane przez usługę Blogger.

Boliwia jest to piękny górzysty kraj znajdujący się we wschodnio - środkowej części Ameryki południowej. Tak jak w każdej części Świata tak i tutaj kuchnia zróżnicowana jest ze względu na region w jakim się znajdujemy. Ja osobiście zafascynowałem się kuchnią regionu Cochabamba. Cochabamba jest miastem  znajdującym się w centralnej części kraju i jest położone w malowniczej dolinie otoczonej górami. Dlatego też klimat tej okolicy jest najlepszy. Bardzo ciepłe dni i kilka stopni chłodniejsze noce. Ciekawostką turystyczną, którą warto wspomnieć jest pomnik Cristo de la Concordia znajdujący się na szczycie wzgórza San Pedro na wschodnim krańcu miasta. Pomnik ten o wysokości 40,44 m jest nieco większy niż Chrystusa Króla w Polsce i Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro, co sprawia że jest największym i jednocześnie najwyżej nad poziomem morza położonym pomnikiem Jezusa Chrystusa na Świecie. Posąg te został pobłogosławiony w 1988 roku przez Jana Pawła II podczas jego 37 pielgrzymki.




Potrawy tego regionu rozpoznawane są jako najsmaczniejsze w kraju, nie tylko moim zdaniem. Mieszkańcy tego miasta spędzają czas na pracy i oczywiście zabawie. Przez zabawę mam na myśli kolacje, przyjęcia, festyny w gronie rodzinnym i gronie przyjaciół w towarzystwie muzyki. Cieszą się życiem, potrafią myśleć o pracy, ale także i o przyjemnościach, o czym my tutaj tak często zapominamy.

Mieszkańcy tego regionu używają w kuchni wołowiny, wieprzowiny, kurczaka, kaczki i ryb. Mięsa te najczęściej podawane są z ryżem, ziemniakami, yucca, quinua i makaronami. Towarzyszy temu prawie zawsze dużo surówek ze świeżych warzyw i owoców. Normalny dzień składa się z pięciu posiłków; pierwsze śniadanie, drugie śniadanie, obiad (najczęściej w postaci zupy z kawałkiem mięsna), popołudniowa przekąska i oczywiście kolacja. Kolacja jest zwykle największym posiłkiem gdy cała rodzina się zbiera i zasiada do stołu. Często jadają również w restauracjach. Jedną z moich ulubionych przekąsek (dodam również że wieczornych) jest Trancapecho. Mógłbym to nazwać boliwijskim hamburgerem. Biała bułka a w środku: ugotowany biały ryż, ugotowane, lekko podsmażone talarki ziemniaka, cienki stek wołowy smażony po uprzednim obtoczeniu w bułce tartej z przyprawami, jajko sadzone, świeża surówka (pomidory, cebula i locoto - ostra papryka). Polecam, świeże, zdrowe i smaczne. Dwie takie kanapki na pewno zaspokoją nawet największy głód.

W Cochabamba panuje tradycja, że na każdy dzień tygodnia przypada jedna tradycyjna potrawa tego regionu. Jeśli wybierzesz się do restauracji danie to będzie serwowane jako danie dnia. Tak więc w Poniedziałek – Escabeche de Chancho (gotowana, marynowana wieprzowina z warzywami), we Wtorek – Silpancho (ryż na którym znajduje się cienki stek wołowy, 2 sadzone jajka i sałatka z drobno posiekanych pomidorów, cebuli i ugotowanej uprzednio marchewki), w Środę – Pigue a lo Macho (grube frytki przykryte delikatnym gulaszem wołowym z dodatkiem parówki, świeżo pokrojona kolorowa papryka i cebula i ugotowane na twardo jajko z dodatkiem keczupu, musztardy i majonezu), w Czwartek – Aji de Fideo (makaron z ostrym sosem zawierającym pomidory, kolendrę, cebulę i ostrą paprykę aji), Piątek – Charque (ziemniaki w mundurkach, biała kukurydza o bardzo dużych ziarnach zwana mote, gotowane na twardo jajko i wołowina gotowana i podsmażona na końcu) - Sobota – Pato (kaczka pieczona w całości i podawana z ugotowanymi ziemniakami i surówką) Niedziela – Chicharon (dość grubo pocięte kawałki wieprzowiny smażone na głębokim tłuszczu, podawane z ziemniakami i surówką). Co nie znaczy że je się tam tylko 7 potraw, wybór jest o wiele większy, zaręczam Wam.

Najpopularniejszym napojem nie jest, jak wszyscy rozpisują się w internecie, herbata z koki (mate de coca) tylko herbatka z cynamonu (mate de canela). Po prostu wrzucamy 1 – 2 laski cynamonu do dwóch litrów wody i gotujemy aż woda zmieni kolor na “cynamonowy”, dodajemy trochę cukru do smaku i viola. Taki napój pijemy na ciepło (bardzo dobry na żołądek po dużym posiłku) lub na zimno. Sok pomarańczowy jest dostępny wszędzie – świeżo wyciskany w twojej obecności bez cukru, wody i konserwantów. Ale jak wszyscy wiemy niezastąpionym napojem na gorące dni jest piwo (czyli cervesa po hiszpańsku).

Kuchnia boliwijska jest niewątpliwie kuchnią tradycyjną, aczkolwiek używane w niej składniki i  przyprawy (rzadko spotykane na polskich stołach) i różnego rodzaju egzotyczne warzywa i owoce sprawią że chce się jej spróbować. Samo już jedzenie tych dań sprawia że czujemy się jakbyśmy tam byli. A dla mnie personalnie przywołuje miłe wspomnienia. Kuchnia boliwijska jest bardzo popularna w moim domu, w dni powszednie i także od święta. Uważam ze każdy kto tej kuchni spróbuje, na pewno ją polubi i będzie chciał więcej. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Translate